sobota, 25 stycznia 2014

"Frenny-Dalsze losy"

Rozdział 7-Wyznanie Freda.
Minęły dwa tygodnie od kiedy Jenny przyjechała do Hogwartu.Zauważyła,że Fred w tym roku czymś się stresował.Wszędzie chodził szybko jak opętany,ciągle coś wypuszczał z rąk i przy rozmowach z nią jąkał się co do niego nie pasowało. Właściwie nie było tak od początku roku tylko od jakiś pięciu dni:
-Fred,możesz podać mi lody?-spytała nie pewnie Jenny podczas uczty.Stało się to czego się bała-Fred wypuścił półmisek z rąk.Zaczął to sprzątać:
-Pomogę ci.-powiedziała i mu pomogła
-Dziękuje Jenny.-odpowiedział Fred.
Po Uczcie dziewczyna poprosiła go na rozmowę w cztery oczy:
-Freddie musimy pogadać chwilę.-powiedziała i chwyciła go za rękę po czym zaprowadziła w kąt z dala od innych
-O czym chciałaś rozmawiać?-spytał chłopak lekko zdenerwowany,bał się,że zrobił coś źle
-Co się z tobą dzieje słodziaku?-spytala łagodnie-Ostatnio dziwnie się zachowujesz
-No bo ja…ja no chciałem…-zaczął mruczeć pod nosem-No chciałem się z tobą umówić!!-krzyknął
-Dlatego się tak stresowałeś?-spytała lekko zdziwiona Jenny-To słodkie wiesz?-dodała.Na te słowa to Fred się zdziwił:
-Naprawdę?-po chwili dodał-Miło,że tak myślisz.No wiesz stresowałem się bo bałem się że się nie zgodzisz.
-Ja?!Przecież już kiedyś się umówiliśmy.-powiedziała Jenny i się łagodnie do niego uśmiechnęła
-No właśnie dlatego się bałem!-odparł chłopak-Chyba dałem plamę ostatnio więc…
-Nie dałeś i z chęcią znów się z tobą umówię.-powiedziała roześmiana.Pocałowała go w policzek i poszła na lekcję zostawiając go oszołomionego i zdziwionego.Cały dzień Fred chodził uśmiechnięty i bardziej energiczny niż zwykle jeśli to możliwe.
Wreszcie nadszedł termin randki.Fred zastał Jenny siedzącą w oknie w Pokoju Wspólnym:
-O!Hej Fred.-powiedziała gdy go zauważyła
-Hej Jennifer.-odpowiedział chłopak i przysiadł się do niej-Czego się uczysz?-spytał
-Powtarzam składniki eliksirów.-odpowiedziała i mina jej posmutniała.Nagle Fred chwycił książkę i rzucił ją w kąt mówiąc:
-Potem ci z tym pomogę.A teraz idź się przygotować na randkę-dziewczyna znów się uśmiechała i gdy już wstała usłyszała:
-A i ubierz się ciepło!-odwróciła się z zdziwioną miną i Fred do niej mrugnął.
W czasie gdy Fred przygotowywał wszystko do randki Sam i Sky radziły Jenny co ubrać i tak dalej:
-Nie tego nie!-powiedziała Sky
-Sky,ja myślę,że to jest ok.!-odparła Sam
-Dziewczyny!!-krzyknęła Jenny żeby je uspokoić-Może ubiorę to?-i pokazała im czarne spodnie i ładną zieloną bluzkę.Był taki plus w szkole,że jeśli nie mieli lekcji mogli się ubierać w normalne rzeczy a nie w szaty:
-To jest odpowiednie.-powiedziały równocześnie Sky i Sam
-Wiesz zazdroszczę ci Jenny.-powiedziała Samanta-Ty i Fred wciąż gdzieś wychodzicie a George był ze mną tylko na dwóch randkach!
-Nie przejmuj się siostrzyczko,przecież go znasz.-pocieszała siostra.Potem Jenny się ubrała i zeszła do Pokoju Wspólnego gdzie czekał Fred.Ubrali płaszcze i wyszli na dwór.Gdy byli blisko jeziora Fred zasłonił jej oczy:
-Mam dla ciebie niespodziankę piękna.-powiedział i gdzieś ją zaprowadził-I ta dam!
Odsłonił jej oczy.Zobaczyła koc rozłożony na trawie i jej ulubione smakołyki z Miodowego Królestwa:
-O Fred!To jest cudowne-powiedziała i oboje usiedli na kocu.Rozmawiali i jak zwykle Fred starał się popisać przed Jenny.Rozśmieszał ją i starał się żeby się dobrze bawiła.Po półtorej godziny Fred powiedział:
-Wiesz jest jeden sekret,którego ci nie powiedziałem
-Jaki?Oczywiście jeśli chcesz powiedzieć.-spytała podekscytowana dziewczyna
-Ja mam okropnego Patronusa.-powiedział-To jest…
-Projekcja naszych dobrych myśli,która odstrasza Dementorów.-skończyła za niego—Wiem to Freddie od kiedy mnie,Sky i Sam zaatakowali Dementorzy.
-Oh.No wiesz mój jest dość…Emm…dziwny-wyjakał chłopak
-Oj na pewno przesadzasz!Pokaż proszę.-odparła
-No dobrze.Dla ciebie wszystko.-odpowiedział i wyciągnął różdżkę.Powiedział pod nosem zaklęcie,machnął różdżką i z jej końca wyleciał obłok,który przybrał postać:
-Hiena.-powiedział Fred z goryczą-To mój patronus.Prawda,że dziwny?
-Ja tak nie myślę!-prawie krzyknęła Jenny.Uśmiechnęła się.-Nic w tym dziwnego. Znam to dziwne uczucie.
-Naprawdę?-spytał chłopak
-Tak!-krzyknęła uradowana i też wyciągła różdżkę-Patrz.
Powiedziała”Expecto Patronum” i z jej różdżki też wyleciał obłok.Obłok przybrał kształt Hieny:
--Wiesz co Jenny?-spytał Fred wyraźnie uradowany
-Tak Fred?-spytała
-Ja słyszałem,że gdy dwoje ludzi ma na przykład łanię i jelenia są sobie przeznaczeni.-odpowiedział powoli jakby się czegoś bał-Ale także ci co mają takie same są sobie przeznaczeni.
-Ja też to słyszałam.-odparła i w tym momencie ona i Fred spojrzeli sobie w oczy.Fred zdjął płaszcz i objął nim Jenny.Przyciągnął ją do siebie tak,że prawie się stykali nosami:
-To chyba znaczy,że jesteśmy sobie przeznaczeni.-powiedział nieśmiało.Wtedy zdecydował”Tak,tym razem to zrobię” i stało się to czego Jenny chciała od pierwszej klasy.Chłopak powoli się do niej zbliżył i pocałowali się.Nagle on dodał:

-Chciałem to powiedzieć od dawna.A właściwie od zeszłego roku-tu zatrzymał się na chwilę-Jesteś piękną,miłą,słodką,mądrą,uroczą i zabawną dziewczyną.Ogólnie jesteś cudowna.Wiem,że taki chłopak jak ja…-tutaj znów uciął ale dlatego,że tym razem to Jenny go pocałowała.Potem spojrzała mu w oczy.Nic nie mówiła ale zrozumiał,że ma się teraz nie odzywać.Przysunęła się do niego jeszcze bliżej, wsparła swoją głowę o jego ramię i się do niego przytuliła.Do końca randki siedzieli cicho ale dobrze się bawili.Oboje pomyśleli,że nigdy nie zapomną tych cudownych chwil.

2 komentarze: