piątek, 14 lutego 2014

"Frenny-Dalsze losy"

Rozdział 12-Potrójna randka.
-Fred!George!-bliźniacy usłyszeli wrzaski jego przyjaciela Lee-Gdzie jest moja szata?
-A twoja szata!-odpowiedział Fred
-Suszy się.-dokończył za niego George
-Suszy się?!Gdzie niby?!-spytał rozeźlony Lee
-Wywiesiliśmy ją przez okno.-powiedział spokojnie George.Gdy Lee wyjrzał przez okno zobaczył rozbawioną MacKenzie.Nagle zauważył co ją tak rozbawiło:W ręce trzymała jego szatę:
-Zgubiłeś coś Lee?-spytała,a jej koleżanki zaśmiały się.Lee nie wiedział co odpowiedzieć bo było mu wstyd.Nagle zdał sobie sprawę,że stoi w oknie w piżamie!Szybko ściągnął kołdrę z lóżka i okrył się nią.To rozbawiło Mac i jej koleżanki do łez:
-Tak to moje.-burknął zawstydzony
-Już dobrze Lee.-zachichotała w odpowiedzi Mac wciąż trzymając jego szatę.Nagle położyła ją na ziemi i powiedziała wyciągając różdżkę-Vingardium Leviosa.-szata uniosła się i wylądowała w ręce Lee
-Dzięki.-odrzekł chłopak i szybko wrócił w głąb pokoju i ubrał szatę gdy usłyszał:
-Lee,zaczekaj!-to była MacKenzie
-Tak?-spytał
-Do zobaczenia na dzisiejszej randce.-powiedziała i mrugnęła do niego na co Lee odpowiedział uśmiechem.Dziewczyna odeszła z koleżankami na błonia:
-No dobra Lee!-rzekł już ubrany Fred.Śmiał się trochę z tej sytuacji-Idziemy na lekcję,a wieczorem uszykujemy się na randkę
-Właśnie!-zgodził się jego brat bliźniak też już ubrany.On także się śmiał:
-O!Bardzo śmieszne wiecie!-prawie krzyknął Lee kończąc ubieranie się.Potem zeszli na ucztę,a po niej poszli na pierwszą lekcję-Zaklęcia.Przez cały dzień przyjaciele rozprawiali co będą robić na randce i nie tylko oni:
-Jak myślisz?Długo będziemy w Hogsmeade?-spytała Sam swoją siostrę Jenny
-Nie mam pojęcia,a co?-spytała zdziwiona
-Bo wiesz wszystko fajnie tylko…no nie chcę żeby ktoś nas złapał.-odpowiedziała Sam
-A od kiedy ty się przejmujesz przepisami szkolnymi?!-spytała Jenny bardzo zdziwiona i unosząc brwi-Pamiętasz co było w naszej starej szkole?Jak wróciłyśmy prosto na lekcje nie uszykowane?!Nikt się nie zorientował!
-Tak,ale to było kiedyś i nie mieliśmy tak wrednego woźnego!Nie było też takiego ostrego rygoru jak tu!-odparła jej siostra
-Oj weź!Ważne chyba jest to ze idziesz w końcu z George’em na randkę prawda?- powiedziała Jenny uśmiechając się.Wiedziała,że trafiła w dziesiątkę i Sam przestanie się tym martwić i skupi się na tym,że idzie w końcu na randkę z George’em:
-Masz rację Jenny.Wezmę się garść.No bo…w końcu tak bardzo chcę z nim iść na randkę!On jest taki słodki i uroczy,nie mówiąc o tym,że super przystojny…-Sam rozgadała się na dobre.Pod wieczór bliźniacy i Lee uszykowali się na randkę,a Mac i siostry Jensen spotkały się w pokoju Mac.Musiały się gdzieś spotkać bo Mac była starsza o dwa lata:
-Wiecie co?-zagadała nagle MacKenzie
-Co Mac?-spytała Jenny
-Ja już od pierwszej klasy czekałam żeby Lee zaprosił mnie na randkę.-zarumieniła się-Boję się jednak,że on mnie traktuje tylko jak przyjaciółkę.
-On?Ciebie?On cię uwielbia!-prawie krzyknęła Sam
-Właśnie!-zgodziła się jej siostra
-No nie wiem…często mnie unika.-ciągnęła Mac
-Unika cię bo boi się,że jak będzie z tobą gadał to powie głupstwo…-odparła Sam
-Wiemy bo sam mówił to Fredowi i George’owi przy nas.-dokończyła Jenny
-Na-naprawdę?-ich przyjaciółkę wyraźnie zamurowało
-Tak.-powiedział uradowana Jenny.Do końca przygotowań milczały.Nagle usłyszały pukanie i znajomy głos:
-Dziewczyny!Gotowe?-to był George.Nagle drzwi pokoju Mac się otworzyły:
-Fred!George!Lee!Nie wolno wam wchodzić,to damski pokój!-powiedziała MacKenzie
-No i?Ja i Fred nie raz wpadaliśmy do Jenny i Sam.-odpowiedział rozradowany George
-No już dobrze.-powiedziała zgryźliwie Mac.Gdy zobaczyła Lee od razu się uśmiechnęła:
-Cześć Lee.-powiedziała.Wstała i podeszła do niego po czym pocałowała go w policzek
-Hej Mac.-powiedział Lee przybierając szkarłatna barwę
-To jak drogie panie?Idziemy?-spytał Fred nonszalancko i wyciągnął dłoń co uczynili też George i Lee.Każda rozradowana dziewczyna wzięła za rękę chłopaka z którym była na tej randce i poszli do tajnego tunelu:
-Dissendium.-rzekł Fred gdy doszli do posągu jednookiej czarownicy i dotknął różdżką jej garbu.Przejście się otwarło.Chłopcy gestem ręki zaprosili dziewczyny,a potem sami wskoczyli do tunelu.Gdy doszli do jego końca Lee wyjrzał przez klapę w Miodowym Królestwie:
-Czysto.Nikogo nie ma.-oznajmił i otwarł klapę do końca.Wyszedł a za nim Fred i George,którzy pomogli dziewczyną wyjść.Cała szóstka czmychnęła ukradkiem za plecami sprzedawczyni i weszła niepostrzeżenie do centrum Miodowego Królestwa.Od razu po wejściu podzielili się na następujące pary:Fred i Jenny,George i Sam oraz Lee i Mac:
-Wiesz co Sam?-zagadnął wesoło George
-Co Georgie?-spytała dziewczyna
-Bardzo się cieszę,że wreszcie poszliśmy na randkę.-powiedział chłopak rumieniąc się i tym przybierając barwę swoich płomienistych włosów
-Ja także.-odpowiedziała Sam z taka samą barwą.Tymczasem Fred i Jenny też rozmawiali:
-O patrz!Skarbie to twój ulubiony!Orzechowy blok.Masz ochotę?-powiedział Fred
-Twój także ulubiony.-mrugnęła do niego Jenny-Chcę,ale obiecaj,że się nim podzielimy.-dodała
-Oczywiście kochanie.-odparł i jedną ręką przytulił ją do siebie a drugą chwycił blok
-Wiesz co skarbie?-zagadała jego dziewczyna-Nie umiem się przyzwyczaić,ze ze sobą jesteśmy,a ty?
-Ja?Ja też nie umiem,ale nauczymy się z czasem.-przytulił ją mocniej i pocałował w usta
-Chyba masz rację Freddie.-powiedziała i odwzajemniła pocałunek.Lee’iemu szło gorzej przez nieśmiałość,która w niego wstępowała w pobliżu MacKenzie:
-No to…-powiedziała Mac
-No to…-powtórzył Lee
-Lee nie bądź taki nieśmiały!-rzekła nagle-Nigdy taki nie jest tylko teraz
-Przepraszam,ale troszkę się stresuję.-odrzekł chłopak-No wiesz to nasza pierwsza randka
-Masz rację Lee.Zbyt na ciebie naskoczyłam.odpowiedziała i wbiła wzrok w ziemię spuszczając głowę ze smutną miną
-Nie!Nie!Ja nie miałem tego na myśli!-szybko poprawił się-Wcale nie jestem zły i na mnie nie naskoczyłaś!
-Naprawdę?-spytała MacKenzie patrząc mu w oczy.Jej piękne oczy szkliły się pełne nadziei i od łez:
-Tak.-rzekł Lee i otarł rękawem jej łzy.Dziewczyna uśmiechnęła się-Nie płacz.-ciągnął-Nie ma po co
-Chyba masz rację.-powiedziała uśmiechając się jeszcze szerzej.Nagle,ku jego zaskoczeniu rzuciła mu się w ramiona.Chłopak przytulił ją-nigdy nie byli ze sobą tak blisko jak w tamtej chwili.Lee poczuł dziwne uczucie w żołądku,a jego ciało ogarnęła fala ciepła:
-Już dobrze Mac.-powiedział przytulając ją do siebie jeszcze bliżej.Dziewczyna znów na niego spojrzała,ale go nie puściła.Szczerze mówiąc Lee mógłby tak się do niej przytulać już na zawsze:
-Chodźmy dalej słodziaku.-rzekła i wciąż nie  wychodząc ze swych objęć szli dalej szukać czegoś słodkiego.Po mniej więcej godzinie wszystkie pary się spotkały przy kasie:
-To teraz gdzie?-spytał George
-To zależy od was chłopcy.-odpowiedziała Samantha
-To może skoczymy na kufel piwka kremowego?-spytał ochoczo George
-Dobry pomysł!-zgodziła się Mac i reszta poszła w jej ślady.Gdy zapłacili wyszli z Miodowego Królestwa i weszli do gospody Pod Trzema Miotłami gdzie jak zwykle za ladą uwijała się Madame Rosmerta:
-Sześć piw kremowych proszę.-powiedział George do Madame Rosmerty.Ta uśmiechnęła się i gdzieś zniknęła,a on i reszta ekipy usiedli się przy wolnym stoliku.Nagle podeszła do nich Madame Rosmerta z trzema kuflami piwa kremowego:
-Proszę kochaneczki!-powiedziała dźwięcznym głosem
-Dziękujemy.-odrzekła miło Jenny i zaczęli pić i rozmawiać:
-Może potem pójdziemy do Wrzeszczącej Chaty co?Zawsze chciałam ją obejrzeć.-mówiła Sam
-Jasne!Czemu nie.Ale do środka nie wejdziemy.-rzekł Fred z goryczą
-Czemu?-spytała również z goryczą w głosie Jenny
-Fred i George próbowali do niej wejść,ale nie udało im się.-odrzekł Lee-Okna i drzwi są pozabijane dechami
-No i?!Damy sobie z tym radę!Prawda Sam?-odpowiedziała Jenny i ona i jej siostra spojrzały na siebie wymownie na co reszta zareagowała zdziwieniem.Gdy wypili jeszcze dwie porcje kremowego piwa wyszli i skierowali się do Wrzeszczącej Chaty.Tam stanęli i czekali:
-I co teraz?-spytał Lee.Sam i Jenny spojrzały na siebie i obie wyjęły różdżki i skierowały je w stronę zabitych drzwi chaty:
-Disparatre!-krzyknęły i w jednej sekundzie deski znikły,a przed nimi stały zwykłe i lekko przegniłe drzwi:
-Co to za dziwne zaklęcie?-spytał zdziwiony i uradowany Fred
-Nasza rodzina ma w zwyczaju wymyślane zaklęć…-zaczęła Sam,a potem Jenny i na odwrót odpowiadały
-W notesie,który jest prowadzony od kilkuset pokoleń…
-No i tam było to zaklęcie…
-Nie wiadomo,który z naszych przodków je zapisał,ale jest nawet przydatne…
-To jest coś jak Reducio lecz ma większą siłę i jest skuteczniejsze i usuwa przedmiot o którym pomyślisz,a nie w który wycelujesz

-Nieźle!-powiedzieli bliźniacy i Lee z zachwytem.Weszli do chaty:Były tam deski,stare zużyte meble.Wyglądało to źle,ale weszli do dalej do środka.Poszli na górę gdzie stało łóżko,które także było zniszczone.Usiedli na nim i chłopcy straszyli dziewczyny opowieściami o tym domu i rozmawiali.Gdy obejrzeli chatę postanowili wrócić do Hogwartu i tak zrobili.Tam o mało nie zostali przyłapani przez Filcha,który właśnie sprzątał bałagan,który zrobił Irytek.Gdy weszli do wieży Gryffindoru pożegnali się i poszli spać.

3 komentarze:

  1. Hah a jednak nie moglam sie powstrzymac i zajrzalam :) A wiec tak.. szkoda , ze nie bylo Sam i Draco , ale randki mi sie podobaly ^^ Fajnie , ze Lee i Mac wkoncu no.. prawie ze para xd Ogolem ciekawe , pisz dalej :D
    P.J.M
    P.S. Pieeerwsza! xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :D I jak już to Sky i Draco ;) Jak będę miała wenę napiszę kolejny :3 ^^

    P.S.do P.S.Bravo!!!! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Z przykrością stwierdzam iż nie mogę kontynuować bloga :( Mam nowy komp i nie pamiętam hasła do konta :( :( Dlatego też założyłam nowe konto i z niego będę kontynuować moje blogi wraz ze starymi rozdziałami.

    OdpowiedzUsuń