wtorek, 25 lutego 2014

"Frenny-Dalsze losy..."

Rozdział 13-Następnego dnia.
-Fred!Fred!-to Jennifer budziła Freda przy śniadaniu
-Co?!-chłopak przebudził się niczym poparzony
-Znów zasnąłeś!-oświadczyła dziewczyna-Tuż po tym jak Sam obudziła George’a.-dodała rzeczowym tonem
-Taaak.-powiedziała jej siostra markotnie patrząc na brata bliźniaka Freda
-Oj przepraszam skarbie,ale ja i George wczoraj poszliśmy późno spać.-powiedział Fred do Jenny i pieszczotliwie ją przytulił do siebie
-Już nie jestem zła.-powiedziała odwzajemniając mu tym samym.Zabrali się do jedzenia i przez połowę uczty prawie się nie odzywali do siebie.Rozmowę zaczął Lee:
-Co mamy teraz George?
-Zaklęciaaaa.-powiedział George nie mogąc powstrzymać przy tym potężnego ziewnięcia
-Kolejna nudna lekcja.-rzekł sennie Fred-Zawsze uczymy się tego co już umiemy!
-Tak to dość nudna lekcja.-zgodziła się Jennifer-Musicie przyznać jednak,że można się pośmiać gdy profesor Flitwick spada z stosu książek
-Tak to zawsze coś.-powiedział George bardziej dziarsko
-Dzisiaj jest trening prawda?-spytała Sam
-A!Rzeczywiście!-powiedział wesoło brat bliźniak George’a.Fred nagle się uśmiechnął bo uwielbiał grać w Quidditcha
-Czuję,że Oliver da nam w kość.-dopowiedział Jenny,ale także się uśmiechała-Trening z nim na pewno nas rozbudzi!
-A ja nie mogę doczekać zbliżającego się meczu.-powiedział również wesoło Lee.Był komentatorem meczów Quidditcha w Hogwarcie i zawsze jawnie stał po stronie Gryffindoru  co starała się powstrzymać Profesor McGonagall
-Tak.Zapowiada się ciekawie ten mecz ze Ślizgonami.-zgodził się z nim George
-Pokażemy gdzie takie żmije jak oni zimują!-powiedział także już wesoła Samantha
-Cześć wszystkim!-odezwał się dziarski i pełen energii oraz optymizmu głos.Był to głos Olivera Wooda-kapitana drużyny Gryfonów w Quidditchu-Jak się macie przed treningiem?!
-Oliverze dopiero zaczął się dzień,a ty już ich męczysz.-powiedziała Josi.Josi była dziewczyną Olivera.Gdyby nie interwencja Harry’ego Wood nigdy nie odważył by się jej zaprosić ją na randkę choć był w niej szaleńczo zakochany od pierwszej klasy.Josi była też jedyną osobą,która była dla Olivera ważniejsza niż Quidditch i umiała powstrzymać jego,bardzo często szaleńczy zapał:
-Hej Kochanie!-Oliver był widocznie uradowany jej widokiem podobnie jak ona jego-Nie męczę lecz tylko pytam.-rzekła stanowczo
-Tak,tak jasne.-powiedziała dziewczyna uśmiechając się do niego.Wood odpowiedział jej tym samym:

-Musimy już iść na lekcję!Do zobaczenia pod wieczór.-rzekł Fred,pożegnał się z Jenny i wszyscy poszli w swoją stronę.Tym razem trening miał jeszcze jeden plus:nie był o świcie tylko wieczorem.

piątek, 14 lutego 2014

"Frenny-Dalsze losy"

Rozdział 12-Potrójna randka.
-Fred!George!-bliźniacy usłyszeli wrzaski jego przyjaciela Lee-Gdzie jest moja szata?
-A twoja szata!-odpowiedział Fred
-Suszy się.-dokończył za niego George
-Suszy się?!Gdzie niby?!-spytał rozeźlony Lee
-Wywiesiliśmy ją przez okno.-powiedział spokojnie George.Gdy Lee wyjrzał przez okno zobaczył rozbawioną MacKenzie.Nagle zauważył co ją tak rozbawiło:W ręce trzymała jego szatę:
-Zgubiłeś coś Lee?-spytała,a jej koleżanki zaśmiały się.Lee nie wiedział co odpowiedzieć bo było mu wstyd.Nagle zdał sobie sprawę,że stoi w oknie w piżamie!Szybko ściągnął kołdrę z lóżka i okrył się nią.To rozbawiło Mac i jej koleżanki do łez:
-Tak to moje.-burknął zawstydzony
-Już dobrze Lee.-zachichotała w odpowiedzi Mac wciąż trzymając jego szatę.Nagle położyła ją na ziemi i powiedziała wyciągając różdżkę-Vingardium Leviosa.-szata uniosła się i wylądowała w ręce Lee
-Dzięki.-odrzekł chłopak i szybko wrócił w głąb pokoju i ubrał szatę gdy usłyszał:
-Lee,zaczekaj!-to była MacKenzie
-Tak?-spytał
-Do zobaczenia na dzisiejszej randce.-powiedziała i mrugnęła do niego na co Lee odpowiedział uśmiechem.Dziewczyna odeszła z koleżankami na błonia:
-No dobra Lee!-rzekł już ubrany Fred.Śmiał się trochę z tej sytuacji-Idziemy na lekcję,a wieczorem uszykujemy się na randkę
-Właśnie!-zgodził się jego brat bliźniak też już ubrany.On także się śmiał:
-O!Bardzo śmieszne wiecie!-prawie krzyknął Lee kończąc ubieranie się.Potem zeszli na ucztę,a po niej poszli na pierwszą lekcję-Zaklęcia.Przez cały dzień przyjaciele rozprawiali co będą robić na randce i nie tylko oni:
-Jak myślisz?Długo będziemy w Hogsmeade?-spytała Sam swoją siostrę Jenny
-Nie mam pojęcia,a co?-spytała zdziwiona
-Bo wiesz wszystko fajnie tylko…no nie chcę żeby ktoś nas złapał.-odpowiedziała Sam
-A od kiedy ty się przejmujesz przepisami szkolnymi?!-spytała Jenny bardzo zdziwiona i unosząc brwi-Pamiętasz co było w naszej starej szkole?Jak wróciłyśmy prosto na lekcje nie uszykowane?!Nikt się nie zorientował!
-Tak,ale to było kiedyś i nie mieliśmy tak wrednego woźnego!Nie było też takiego ostrego rygoru jak tu!-odparła jej siostra
-Oj weź!Ważne chyba jest to ze idziesz w końcu z George’em na randkę prawda?- powiedziała Jenny uśmiechając się.Wiedziała,że trafiła w dziesiątkę i Sam przestanie się tym martwić i skupi się na tym,że idzie w końcu na randkę z George’em:
-Masz rację Jenny.Wezmę się garść.No bo…w końcu tak bardzo chcę z nim iść na randkę!On jest taki słodki i uroczy,nie mówiąc o tym,że super przystojny…-Sam rozgadała się na dobre.Pod wieczór bliźniacy i Lee uszykowali się na randkę,a Mac i siostry Jensen spotkały się w pokoju Mac.Musiały się gdzieś spotkać bo Mac była starsza o dwa lata:
-Wiecie co?-zagadała nagle MacKenzie
-Co Mac?-spytała Jenny
-Ja już od pierwszej klasy czekałam żeby Lee zaprosił mnie na randkę.-zarumieniła się-Boję się jednak,że on mnie traktuje tylko jak przyjaciółkę.
-On?Ciebie?On cię uwielbia!-prawie krzyknęła Sam
-Właśnie!-zgodziła się jej siostra
-No nie wiem…często mnie unika.-ciągnęła Mac
-Unika cię bo boi się,że jak będzie z tobą gadał to powie głupstwo…-odparła Sam
-Wiemy bo sam mówił to Fredowi i George’owi przy nas.-dokończyła Jenny
-Na-naprawdę?-ich przyjaciółkę wyraźnie zamurowało
-Tak.-powiedział uradowana Jenny.Do końca przygotowań milczały.Nagle usłyszały pukanie i znajomy głos:
-Dziewczyny!Gotowe?-to był George.Nagle drzwi pokoju Mac się otworzyły:
-Fred!George!Lee!Nie wolno wam wchodzić,to damski pokój!-powiedziała MacKenzie
-No i?Ja i Fred nie raz wpadaliśmy do Jenny i Sam.-odpowiedział rozradowany George
-No już dobrze.-powiedziała zgryźliwie Mac.Gdy zobaczyła Lee od razu się uśmiechnęła:
-Cześć Lee.-powiedziała.Wstała i podeszła do niego po czym pocałowała go w policzek
-Hej Mac.-powiedział Lee przybierając szkarłatna barwę
-To jak drogie panie?Idziemy?-spytał Fred nonszalancko i wyciągnął dłoń co uczynili też George i Lee.Każda rozradowana dziewczyna wzięła za rękę chłopaka z którym była na tej randce i poszli do tajnego tunelu:
-Dissendium.-rzekł Fred gdy doszli do posągu jednookiej czarownicy i dotknął różdżką jej garbu.Przejście się otwarło.Chłopcy gestem ręki zaprosili dziewczyny,a potem sami wskoczyli do tunelu.Gdy doszli do jego końca Lee wyjrzał przez klapę w Miodowym Królestwie:
-Czysto.Nikogo nie ma.-oznajmił i otwarł klapę do końca.Wyszedł a za nim Fred i George,którzy pomogli dziewczyną wyjść.Cała szóstka czmychnęła ukradkiem za plecami sprzedawczyni i weszła niepostrzeżenie do centrum Miodowego Królestwa.Od razu po wejściu podzielili się na następujące pary:Fred i Jenny,George i Sam oraz Lee i Mac:
-Wiesz co Sam?-zagadnął wesoło George
-Co Georgie?-spytała dziewczyna
-Bardzo się cieszę,że wreszcie poszliśmy na randkę.-powiedział chłopak rumieniąc się i tym przybierając barwę swoich płomienistych włosów
-Ja także.-odpowiedziała Sam z taka samą barwą.Tymczasem Fred i Jenny też rozmawiali:
-O patrz!Skarbie to twój ulubiony!Orzechowy blok.Masz ochotę?-powiedział Fred
-Twój także ulubiony.-mrugnęła do niego Jenny-Chcę,ale obiecaj,że się nim podzielimy.-dodała
-Oczywiście kochanie.-odparł i jedną ręką przytulił ją do siebie a drugą chwycił blok
-Wiesz co skarbie?-zagadała jego dziewczyna-Nie umiem się przyzwyczaić,ze ze sobą jesteśmy,a ty?
-Ja?Ja też nie umiem,ale nauczymy się z czasem.-przytulił ją mocniej i pocałował w usta
-Chyba masz rację Freddie.-powiedziała i odwzajemniła pocałunek.Lee’iemu szło gorzej przez nieśmiałość,która w niego wstępowała w pobliżu MacKenzie:
-No to…-powiedziała Mac
-No to…-powtórzył Lee
-Lee nie bądź taki nieśmiały!-rzekła nagle-Nigdy taki nie jest tylko teraz
-Przepraszam,ale troszkę się stresuję.-odrzekł chłopak-No wiesz to nasza pierwsza randka
-Masz rację Lee.Zbyt na ciebie naskoczyłam.odpowiedziała i wbiła wzrok w ziemię spuszczając głowę ze smutną miną
-Nie!Nie!Ja nie miałem tego na myśli!-szybko poprawił się-Wcale nie jestem zły i na mnie nie naskoczyłaś!
-Naprawdę?-spytała MacKenzie patrząc mu w oczy.Jej piękne oczy szkliły się pełne nadziei i od łez:
-Tak.-rzekł Lee i otarł rękawem jej łzy.Dziewczyna uśmiechnęła się-Nie płacz.-ciągnął-Nie ma po co
-Chyba masz rację.-powiedziała uśmiechając się jeszcze szerzej.Nagle,ku jego zaskoczeniu rzuciła mu się w ramiona.Chłopak przytulił ją-nigdy nie byli ze sobą tak blisko jak w tamtej chwili.Lee poczuł dziwne uczucie w żołądku,a jego ciało ogarnęła fala ciepła:
-Już dobrze Mac.-powiedział przytulając ją do siebie jeszcze bliżej.Dziewczyna znów na niego spojrzała,ale go nie puściła.Szczerze mówiąc Lee mógłby tak się do niej przytulać już na zawsze:
-Chodźmy dalej słodziaku.-rzekła i wciąż nie  wychodząc ze swych objęć szli dalej szukać czegoś słodkiego.Po mniej więcej godzinie wszystkie pary się spotkały przy kasie:
-To teraz gdzie?-spytał George
-To zależy od was chłopcy.-odpowiedziała Samantha
-To może skoczymy na kufel piwka kremowego?-spytał ochoczo George
-Dobry pomysł!-zgodziła się Mac i reszta poszła w jej ślady.Gdy zapłacili wyszli z Miodowego Królestwa i weszli do gospody Pod Trzema Miotłami gdzie jak zwykle za ladą uwijała się Madame Rosmerta:
-Sześć piw kremowych proszę.-powiedział George do Madame Rosmerty.Ta uśmiechnęła się i gdzieś zniknęła,a on i reszta ekipy usiedli się przy wolnym stoliku.Nagle podeszła do nich Madame Rosmerta z trzema kuflami piwa kremowego:
-Proszę kochaneczki!-powiedziała dźwięcznym głosem
-Dziękujemy.-odrzekła miło Jenny i zaczęli pić i rozmawiać:
-Może potem pójdziemy do Wrzeszczącej Chaty co?Zawsze chciałam ją obejrzeć.-mówiła Sam
-Jasne!Czemu nie.Ale do środka nie wejdziemy.-rzekł Fred z goryczą
-Czemu?-spytała również z goryczą w głosie Jenny
-Fred i George próbowali do niej wejść,ale nie udało im się.-odrzekł Lee-Okna i drzwi są pozabijane dechami
-No i?!Damy sobie z tym radę!Prawda Sam?-odpowiedziała Jenny i ona i jej siostra spojrzały na siebie wymownie na co reszta zareagowała zdziwieniem.Gdy wypili jeszcze dwie porcje kremowego piwa wyszli i skierowali się do Wrzeszczącej Chaty.Tam stanęli i czekali:
-I co teraz?-spytał Lee.Sam i Jenny spojrzały na siebie i obie wyjęły różdżki i skierowały je w stronę zabitych drzwi chaty:
-Disparatre!-krzyknęły i w jednej sekundzie deski znikły,a przed nimi stały zwykłe i lekko przegniłe drzwi:
-Co to za dziwne zaklęcie?-spytał zdziwiony i uradowany Fred
-Nasza rodzina ma w zwyczaju wymyślane zaklęć…-zaczęła Sam,a potem Jenny i na odwrót odpowiadały
-W notesie,który jest prowadzony od kilkuset pokoleń…
-No i tam było to zaklęcie…
-Nie wiadomo,który z naszych przodków je zapisał,ale jest nawet przydatne…
-To jest coś jak Reducio lecz ma większą siłę i jest skuteczniejsze i usuwa przedmiot o którym pomyślisz,a nie w który wycelujesz

-Nieźle!-powiedzieli bliźniacy i Lee z zachwytem.Weszli do chaty:Były tam deski,stare zużyte meble.Wyglądało to źle,ale weszli do dalej do środka.Poszli na górę gdzie stało łóżko,które także było zniszczone.Usiedli na nim i chłopcy straszyli dziewczyny opowieściami o tym domu i rozmawiali.Gdy obejrzeli chatę postanowili wrócić do Hogwartu i tak zrobili.Tam o mało nie zostali przyłapani przez Filcha,który właśnie sprzątał bałagan,który zrobił Irytek.Gdy weszli do wieży Gryffindoru pożegnali się i poszli spać.

piątek, 7 lutego 2014

"Frenny-Dalsze losy"

Rozdział 11-Nieoczekiwana odpowiedź.
Po jednym dniu bez odpowiedzi Draco stracił nadzieję,że ją otrzyma.Tym czasem nie otrzymywał jej bo Skyler nie wiedziała co odpisać.”Czego on tak naprawdę chcę?”myślała gorączkowo:
-Hej Skyler!-przerwały jej głosy Sam i Jenny,które właśnie weszły do dormitorium
-Nad czym tak myślisz?-spytała Sam
-Co?-spytała zbita z tropu i zbudzona z transu Sky-Już nad niczym.-odparła
-Tak,tak.-powiedziała Jenny szczerząc do niej zęby
-Nie przyszłyście przypadkiem tu spać?-spytała lekko zdenerwowana Skyler
-Ależ oczywiście!-odparła Jenny rzeczowym tonem udając Percy’ego
-A jakże!-zgodziła się jej siostra także udając.Wszystkie trzy zaczęły się śmiać. Samantha  i Jenny przebrały się w piżamy i poszły spać.Jednak ich kuzynka nie mogła iść spać,wciąż myślała czy odpisać coś Draconowi.W końcu zdecydowała: ”Tak,odpiszę.”pomyślała w duchu.Otworzyła po cichu kufer i wyjęła z niego kawałek pergaminu i pióro oraz kałamarz.Zaczęła pisać”Draco!Nie wiem co tym razem kombinujesz,ale ostatnim razem chyba się przekonałeś,że lepiej ze mną nie zadzierać.Mam małe wątpliwości co do szczerości twojego listu.Nie chcesz:Nie odpisuj.
Skyler.”
Zwinęła liścik w mały rulonik i przyczepiła do nóżki sowy Draco.Otworzyła okno tak by nie obudzić kuzynek i wypuściła sówkę,która pomknęła w noc.Draco usłyszał pukanie do okna.Zgodnie z jego nadzieją:Skyler odpisała.”…wątpliwości co do szczerości…listu…”myślał.Czy napisał go nie szczerze?!A może po prostu spontanicznie?Odpisał jednak prawie natychmiast”Mój list był w pełni szczery.Nie wiem co cię może przekonać o jego szczerości.
Draco.”
Wiedział,że to krótki lista,a nawet bardzo krótki,ale na razie nie wiedział co innego mógłby niby napisać:
-Odpisz.-szepnął sam do siebie-Po prostu odpisz.

Nie chciał czekać.Przebrał się piżamę i poszedł spać.Miliardy myśli migały mu w głowie:Czemu jej odpisał?Czemu to kontynuował?.Wreszcie o trzeciej udało mi się zasnąć.
Jednak nawet sen nie przyniósł mu spokoju:Teraz widział Skyler nawet w śnie!Uznał,że to chore i starał się to zagłuszyć,ale mu nie wyszło.Przez resztę snu wciąż ja widział,a rano nie mógł o tych cudownych i pięknych snach zapomnieć.

niedziela, 2 lutego 2014

"Frenny-Dalsze losy."

Rozdział 10-Pomysł George’a.
Skyler obudziło stukanie do okna.Przewróciła się na drugi bok i otworzyła oczy.To była wyjątkowo zadbana i piękna sowa.Skyler otworzyła okno i pozwoliła jej wlecieć.Gdy przeczytała liścik od Draco zdziwiła się.A gdzie był haczyk? Oczywiście ona też myślała o nim.Wsadziła sowę do klatki jej sowy,a liścik włożyła pod poduszkę.Co odpisać?Myślała gorączkowo.Następny dzień wydawałby się normalny i piękny.Wydawałby gdyby nie…:
-No wiesz!!-rozległ się po uczcie głos Samanthy-Takie coś mi się jeszcze nie przydarzyło!!
-To nie moja wina,że chcę się wyluzować!!-krzyknął na nią George.Nigdy się nie kłócili więc ta sytuacja wydawała się dziwna,poważna,ale zarazem ciekawa.Skyler spytała się Jenny o co im poszło:
-No więc…-zaczęła-George zaprosił przedwczoraj Sam na randkę,ale przed chwilą stwierdził,że ją odwołuję,bo idzie z Lee’m i Fredem do Miodowego Królestwa.Sam się wściekła bo tak na nią czekała.
-Założę się,że zaraz się pogodzą.-odparła Skyler.Zauważyła Draco,który także na nią spoglądał.Skyler nie myliła się:Już po pierwszej lekcji George i Sam się pogodzili:
-Przepraszam,że tak wybuchłam-powiedziała czule Sam i spojrzała na George’a siedzącego obok-Po prostu bardzo na nią czekałam.
-Nic nie szkodzi.-powiedział chłopak siadając obok niej i przytulając ją do siebie-Ja też czekałem.Wiesz co?!Nie pójdę z nimi.Wolę iść z tobą na randkę.
-Nie,nie Georgie!Ja rozumiem,że musisz też pobyć z kolegami.-odpowiedziała szybko dziewczyna
-Wiesz co Sam?!Mam pomysł.-odparł chłopak
-Jaki?-spytała
-Zróbmy potrójną randkę!-prawie krzyknął uradowany-Ty i ja,Fred i Jenny no i Lee i MacKenzie!
-Świetny pomysł!-powiedziała również uradowana Sam i rzuciła się w jego ramiona-Ale jest problem.Lee boi się spytać MacKenzie o randkę-dodała
-Ja i Fred to załatwimy.-powiedział George i puścił do niej oko.Po południu bliźniacy rozmawiali z Leem.Jego reakcja nie była taka jak się spodziewali:
-Że ja mam ją zaprosić na randkę!!-krzyknął ich przyjaciel-Pomyśli,że zwariowałem!
-Oj weź Lee!Dobrze wiemy,że lecisz na MacKenzie od pierwszej klasy!-powiedział George
-Dokładnie!-potwierdził Fred-Jak ty nie pójdziesz to my to zrobimy.-dodał patrząc złowieszczo na George’a
-NIE!NIE!-Lee próbował ich powstrzymać,ale wtedy cała trójka zauważyła MacKenzie idąca z koleżankami po błoniach.Zanim Jordan ich powstrzymał bliźniacy już biegli w jej stronę widocznie uradowani:
-Hej Mac!Jak się masz?-zagadał przyjaźnie George
-Hej chłopaki!Świetnie a co?-odpowiedziała miło dziewczyna
-Lee chcę iść z tobą na randkę…-wypalił od razu Fred
-Ściślej mówiąc na potrójną randkę.-dodał jego brat bliźniak.MacKenzie spojrzała na Lee,który odwrócił wzrok i w duchu modlił się żeby oni tego nie zrobili:
-Oczywiście!Przekaźcie mu,że chętnie się z nim umówię i że następnym razem niech przyjdzie sam.-dodał po chwili i razem z koleżankami odeszły chichocząc. Gdy bliźniacy wrócili do przyjaciela on powiedział:
-Zabiję was!Co powiedziała?!
-Że z chęcią się z tobą umówi i że następnym razem masz sam przyjść.-odpowiedział Fred,a Lee otworzył usta ze zdziwienia
-Jesteście najlepszymi przyjaciółmi na świecie!!-ryknął uradowany Lee.Nagle George dodał:
-Ja do niej pójdę!
-Po co?-spytali się go równocześnie Lee i Fred
-Bo nie powiedzieliśmy jej kiedy jest randka!!

sobota, 1 lutego 2014

Główni bohaterowie

Główni bohaterowie
Dodałam kilku nowych głównych bohaterów,wiec zanim wstawię kolejny rozdział pokażę wam aktualny spis głównych bohaterów:

   Fred(Freddie)Weasley
  Dom:Gryffindor
  Status krwi:Czysta
  Rodzice:Artur i Molly Weasley
  Rodzeństwo:5 braci i 1 siostra
  Ur. 01.04.1978












George(Georgie)Weasley
Dom:Gryffindor
Status krwi:Czysta
Rodzice:Artur i Molly Weasley
Rodzeństwo:5 braci i 1 siostra
Ur. 01.04.1978



Jennifer(Jenny)Jensen
Dom:Gryffindor
Status krwi:Czysta
Rodzice:Mark i Suzi Jensen
Rodzeństwo:1 siostra
Ur. 01.04.1980















Samantha(Sam)Jensen
Dom:Gryffindor
Status krwi:Czysta
Rodzice:Mark i Suzi Jensen
Rodzeństwo:1 siostra
Ur. 01.04.1980(wiem dziwne)




Skyler(Sky)Jensen
Dom:Gryffindor
Status krwi:Czysta
Rodzice:Albert i Judi Jensen
Rodzeństwo:brak ale ma 2 kuzynki
Ur. 07.04.1980
















Dracon(Draco)Malfoy
Dom:Slytherin
Status krwi:Czysta
Rodzice:Lucjusz i Narcyza Malfoy
Rodzeństwo:brak
Ur. O5.06.1980















Lee Jordan
Dom:Gryffindor
Status krwi:Nie jest dokładnie określony
Rodzice(przyjmijmy,że tak jest):Laura i Alex Jordan
Rodzeństwo:Brak
Dokładnie nie wiadomo przyjmijmy więc:Ur.13.04.1978.












MacKenzie(Mac)Grace
Dom:Gryffindor
Status krwi:Czysta
Rodzice:Elizabeth i Jake Grace
Rodzeństwo:Brak
Ur.13.04.1978





"Frenny-Dalsze losy"

Rozdział 9-Problem Draco.
Draco nie mógł zasnąć od dwóch godzin.Coś go dręczyło i nękało lecz nie wiedział co.Ta myśl przebiegała mu od zeszłego roku szkolnego,a dokładnie od kiedy wpadł w pociągu na pewną dziewczynę:
-Draco!-czyjś głos zagłuszył i przerwał jego myśli-Draco!Wszystko w porządku?-To była Pansy.Pansy była chyba jedyną osobą,która miała coś więcej do Draco niż przyjaźń.On jednak nie zwracał na to uwagi:
-Tak w porządku.-odpowiedział wyrwany z transu chłopak
-Nad czym myślałeś?-spytała słodko Pansy
-Nieważne.-odparł Draco-Gdzie są Crabbe i Goyle?-dodał
-Jeszcze kończą ucztę.-odpowiedziała-Tylko jedzą i jedzą!A mózgu mają zero…-dodała.Coś tam jeszcze mówiła ale Draco znów powrócił do przerwanych myśli.W tych była dziewczyna.Dziewczyna o blond włosach,błękitnych oczach z imieniem do nich pasującym.Ta z pięknym uśmiechem.Starał się zapomnieć o niej ale nie mógł.Nie mógł zapomnieć o Skyler,jedynej Gryfonce z którą był na „Ty” i którą nie denerwowała go jak inni czarodzieje i czarodziejki.Dlaczego?Nie wiedział.Znów przerwała mu Pansy:
-O!Są Crabbe i Goyle!
-Crabbe!Goyle!Gdzie się włóczyliście!-wrzasnął na nich Draco
-Eee…-powiedział Crabbe
-Na uczcie.-skończył za niego Goyle.Siedzieli w Pokoju Wspólnym do późna ale Draco wciąż nie chciało się spać:
-Idziesz Draco?-spytała Pansy czule na niego spoglądając
-Nie,nie chcę spać.-odpowiedział prawie nie zwracając na nią uwagi i wciąż myśląc o Skyler.Przez cały wieczór tylko o niej myślał i udawał że się dobrze bawi.
Postanowił,że skrobnie do niej króciutki liścik.Tak zrobił:
-Skyler!Myślałem o naszej kłótni i…no pomyślałem,że może się pogodzimy? Wiem,wiem,że to do mnie nie pasuję,ale tak się pytam.Odpisz jak najszybciej. Draco.-Przyczepił list do swojej sowy i wypuścił ją przez otwarte okno.Teraz sam się sobie dziwił co zrobił.Pozostało mu czekać na jej odpowiedź choć za bardzo nie liczył,że ona zdecyduję się odpowiedzieć.Gdy położył się spać nadal myślał o jej pięknym uśmiechu i o tym co zrobił.



~Rozdział z dedykacją dla Mrs.Malfoy :D

"Frenny-Dalsze losy"

Rozdział 8-„No dobrze,ale bez czułości.”
Fred i Jenny wrócili do Pokoju Wspólnego rozpromienieni i przytuleni:
-Hejka wszystkim!-powiedziała dziewczyna
-Ja i Jenny mamy dla was wiadomość.-powiedział uroczystym głosem Fred.Wtedy wszedł Ron:
-Jaką?-spytał ziewając
-Eee to może jutro wam powiemy bo pewnie chcecie iść spać.-powiedział jego brat
-Nie no!Powiedźcie teraz bo jutro nie będzie czasu.-odpowiedział Ron.Wszyscy zamilkli:Dobrze wiedzieli,że jeśli Fred nie chcę powiedzieć tego czegoś Ronowi  to znaczy,że ta wiadomość go rozłości:
-No co?!Mówcie przecież nie gryzę!-powiedział trochę zniecierpliwiony Ron
-Dobrze…powiemy ci tylko usiądź.-powiedziała powoli Jenny.Zdziwiony chłopak usiadł i czekał:
-No więc!!Ja i Fred chodzimy ze sobą!-powiedziała uradowana Jenny i wszyscy też uradowani rzucili się na nich by im pogratulować.Bo chwili radości spojrzeli na Rona.Wyglądał jakby ktoś odpalił pod jego nosem łajnobombę:
-Ron?Bracie?-spytał ostrożnie Fred-Wszystko w porządku?
-POGRZAŁO CIĘ!!TO MOJA KOLEŻANKA,A TY SIĘ Z NIĄ SPOTYKASZ!-wrzasnął Ron-ONA MA DWANAŚCIE LAT,TY CZTERNAŚCIE!WSZYSTKO W PORZĄDKU WIESZ!
-Ron,zrozum,że oni po prostu się bardzo lubią.-powiedziała Hermiona powoli i pomagając mu usiąść bo wstał-Daj im szansę.-dodała
-Właśnie Ron!Powinieneś się cieszyć!Sam mówisz,że to twoja koleżanka!-dodała Sam
-Ale Fred to mój brat!!-odparł trochę spokojniejszy Ron-Trochę głupio nie?!
-Proszę cię Ron!-odpowiedziała Jenny
-Eh!-wzdychnął chłopak.Widać było,że stara się to przyswoić do mózgu i przemyśleć.Po chwili namysłów i spoglądania to na Freda to na Jenny powiedział:

-No dobrze,ale bez czułości…-wszyscy się ucieszyli i zagłuszyli jego ostatnie słowa-w moim pobliżu.Jasne?!