piątek, 14 marca 2014

"Frenny-Dalsze losy..."


Rozdział 14-Ślizgoni i Gryfoni.
-Szybciej,szybciej!-Oliver jak zwykle na treningu dawał im popalić-Musimy w tym roku wygrać!
-Tak,ale nie kosztem zdrowia!-Skyler jak zawsze odgryzała mu się.Oliver nie przepadał za tym,ale Sky dobrze grała w Quidditcha więc się nie skarżył.Nagle usłyszeli jakiś znajomy,ale jakby trochę obcy głos:
-I co Wood?Myślisz,że wygrasz?!-to był Marcus Flint.Flint był kapitanem drużyny Ślizgonów i on i Wood się nienawidzili
-Czego chcesz Flint?!-krzyknął na niego Oliver.Wylądował i zszedł z miotły co zrobiła pozostała część jego drużyny.Teraz drużyna Gryfonów i Ślizgonów stała przed sobą i piorunowała się wzrokiem:
-To chyba oczywiste Wood.-powiedział Marcus z głupim uśmieszkiem na twarzy-Chyba,że ty jesteś na tyle upośledzony,że nie rozumiesz.Chcę trenować.-dodał i jego drużyna wy buchnęła śmiechem
-Teraz ja tu trenuję Flint!-ryknął Wood.Odwrócił się by odejść,a wtedy dostł jakimś zaklęciem w środek pleców.Josi,która zawsze siedzi na trybunach podczas treningów od razu zareagowała.Wyciągła różdżkę z płaszcza,wstała z trybun i puściła się biegiem przez boisko.Fred i George chcieli pobić Flinta,ale Jennifer i Samantha im nie pozwoliły,a w tym czasie Alicja,Angelina i Katie pomagały wstać Oliverowi,który już dochodził do siebie.Dziewczyna Wooda bez namysłu wycelowała w Flinta i wrzasnęła:
-Silencio!-po tym zaklęciu Flint przestał mówić.Jednak Josi dopiero się rozgrzewała.Gdy inny członek drużyny Slytherinu próbował ją powstrzymać powiedziała:
-Tarantalegra!-kolejny Ślizgon został trafiony zaklęciem i zaczął niekontrolowanie i dziko tańczyć.Już żaden członek ich drużyny nie odważył się jej przeszkodzić gdy biegła do Olivera,który jeszcze był trochę nieprzytomny,ale już usiadł na trawie:
-Wszystko w porządku?-spytała go
-Tak już lepiej.Dziękuję,że się o mnie troszczysz.-odpowiedział jej Oliver,a ona pomogła mu wstać
-A czemu miałabym tego nie robić?-roześmiała się.Potem cała druzyna odprowadziła Olivera do skrzydła szpitalnego bo go bolały strasznie plecy i brzuch.Bliźniacy musieli oczywiście podczas obiadu skomentować tą sytuację:
-A widziałyście jak Josi ich załatwiła!Tego się nie spodziewałem.-oznajmił po pewnym czasie George
-Tak ja też się nie spodziewałam.-powiedziała Jenny-Widać każdy Ślizgom musi być taki parszywy i wredny
-Jenny przecież każdy wie,że Gryfoni i Ślizgoni nienawidzą się od wieków!-powiedział Fred
-Racja.Choć może nie każdy z nich jest taki.-powiedziała Skyler zerkając na stół Slytherinu,a szczególnie na Draco-Może tylko,któryś z nich udaję.Ja bym tak zrobiła żeby nie być prześladowaną-oznajmiła i spuściła oczy w talerz
-Skyler wiesz,że cię lubię,ale to co powiedziałaś nie miało sensu.-rzekł stanowczo Fred
-Racja.Oni wszyscy tacy są.-skończył za niego George patrząc z odrazą na grupkę Ślizgonów wychodzących z Wielkiej Sali-No Fred!Musimy iść.Do zobaczenia dziewczyny

-Masz rację.Do zobaczenia!-potwierdził Fred.Obaj bracia wstali,zarzucili torby na ramiona,pocałowali Jenny i Sam na pożegnanie w policzki i wyszli.Dziewczyny też po kilku minutach skończyły jeść i także wyszły z Wielkiej Sali.